Pytania kierujcie tutaj:

PYTANIA KIERUJCIE TUTAJ: FORMPRING

poniedziałek, 18 marca 2013

I'm supposed to be bald ;)


Na życzenie pewnej anonimowej osoby postanowiłam napisać post o włosach. Często najbliżsi znajomymi śmieją się, że już się tak przyzwyczaili do fioletu, że w ogóle nie zwracają na to uwagi, ale niestety chyba tylko oni, ale dojdę do tego później.. Żebym o niczym nie zapomniała, ułożę cały post według pytań, które słyszę nawet kilka razy dziennie. Wiem, że tego dużo, ale dzięki podpunktom każdy może sobie wybrać co go interesuje bardziej lub mniej. Z góry przepraszam za błędy, ale byłam zmuszona pisać to dwa razy...

1. Jakim cudem ci nie wypadły?
2. Czym farbujesz?
3. Jak na to reagują znajomi/rodzina/nauczyciele/obcy ludzie?
4. Jakie kolory miałaś już na głowie?

1. Farbuję moje włosy farbą tylko raz w miesiącu i tylko odrosty, więc niszczę je generalnie mniej niż połowa dziewczyn farbujących je na standardowe kolory [chodzi mi o tą część, która nakłada co miesiąc-dwa kolor na całe włosy]. Nie wiem czemu panuje takie przekonanie, że jeżeli ktoś mana głowie odważniejszy kolor, to oznacza, że stosował mega drastyczne środki, aby to osiągnąć. Druga, bardzo istotna, sprawa: moje włosy są kuloodporne i jest ich bardzo dużo. Kiedyś w ogóle o nie nie dbałam i poddawałam je niezłym próbom na wytrzymałość [opiszę to w ostatnim punkcie], a mimo tego jakoś przetrwały :)

2. Tak jak wspomniałam wyżej, raz w miesiącu farbuję odrosty na blond [niekoniecznie rozjaśniaczem, ale jakiś jasnym odcieniem], a mój fiolet uzyskuję dzięki czemuś w rodzaju toneru. 'Farba' nazywa się RAW, a poprawiam ją tak co dwa tygodnie. Nie wnika we włosy, co jest minusem dla trwałości, ale plusem dla zdrowia włosów [nie ma za bardzo jak ich zniszczyć]. Jeżeli nie mam możliwości zamówienia tego specyfiku robię [niczym kobiety po 60 roku życia :D] płukankę z fioletu w innych proporcjach, tak, żeby uzyskać intensywny kolor. Z tym, ze to dość bardzo wysusza włosy.

3. Znajomi, z którymi spędzam dużo czasu mówią mi, że nie zwracają już na to uwagi i bardziej zdziwiliby się gdybym przyszła pewnego dnia w brązowych włosach niż np w żółtych czy zielonych :)
Moja rodzina... Pewnie wszyscy woleliby, żebym miała jakieś naturalne, ale w pełni to akceptują i nie starają się mnie namawiać do zmiany. Jedynie czasem moja mama się peszy jak się gdzieś ze mną pokazuje, bo 'ludzie się na nas patrzą' [nie wychodzimy razem za często i nie jest przyzwyczajona].
Co do nauczycieli, część podchodzi pozytywnie, część to ignoruje, część jest tym tak poirytowana, że przysłania im to cały obraz mojej osoby, ale szkoła to marny temat i obojętnie czy z fioletem na głowie, czy bez i tak bym podpadała.
Obcy ogólnie zawsze się patrzą, ale ja już w ogóle nie zwracam na to uwagi. Czasem tylko jak idę z kimś, kto jest raczej przyzwyczajony do spędzania czasu z całkowicie normalnymi ludźmi [nie żebym była nienormalna, ale wiecie o co mi chodzi^^], to ta osoba, tak jak moja mama, zwraca mi uwagę na to, że skupiam na sobie wzrok. A ludzie patrzą się rożnie. Widać pogardę, zdziwienie, ciekawość, czasem kogoś rozweselę, czasem zdarzało mi się usłyszeć bardzo niemiłe słowa od starszego pokolenia, czasem mamy straszą mną dzieci w autobusach, a one albo płaczą, albo myślą, ze uciekłam z jakiejś bajki i chcą mnie dotknąć [nie wiem co jest gorsze], czasem ktoś przyjdzie i pogratuluje odwagi, co jest trochę absurdalne, bo to w końcu tylko włosy, raz zdarzyło mi się doprowadzić do kolizji na drodze, bo jakiś facet był tak zdziwiony, ze zapomniał o czerwonym świetle i wjechał w drugi samochód, a tak ogólnie baaaardzo często podchodzą do mnie ludzie i pytają właśnie o to jak uzyskałam taki kolor.

4. No i teraz porcja zdjęć, pod którymi umieszczę krótkie komentarze :)
 Z góry mówię, że przedział wiekowy jest od 13 do 19 roku życia haha.
Początek 2008, całkiem naturalne.
Bez nazwy. 
Czerwiec 2008, pierwszy raz je przyciemniłam
W październik 2008, przefarbowane na bordowo [zdjęcie z listopada]
 
ostatnie zdjęcie długich włosów
 
Luty 2009, poszłam obciąć końcówki, ale spontanicznie wyszłam z krótkimi,
chciałam żeby było mniej grzecznie i punkowo [wiek buntu hahahah]
 
Koniec marca 2009, już układałam po swojemu najbardziej nieudolne irokezy świata,
ale za jakiś czas wywalałam już na nie kg lakieru i przypalałam prostownicą,
żeby wytrzymywały cały koncert, a nawet festiwal xD
Chwile potem przefarbowałam je znowu na brąz, a później miałam naturalne
 
Czerwiec 2009, zrobiłam sobie dredloki, ale nie miałam jeszcze o tym pojęcia,
wiec po jakimś czasie przeistoczyły się w dredy:
 
[tak dla jasności, tak wygląda naturalnie moja karnacja w lato, gdy nie uciekam przed słońcem ;/ ]

 
We wrześniu 2009 nie wiem co mi wpadło do głowy, ale chciałam zmiany... 
zrobiłam grzywkę na prosto i przyciemniałam włosy, które PRZYPADKOWO wyszły czarne -.-

 
Całkiem niechcący zostałam emo xD
Włosy rosły, ale nie poddawałam się i dalej je stawiałam + próbowałam wyjść z czarnego
konstrukcje zdarzeń 
Marzec 2010, pięknie widać odrost, a i tak był poprawiany, 
nic się nie dało z nimi zrobić, było mi za nudno i już zaczynałam kombinować
Początek maja 2010, obcięłam grzywkę w myszkę Miki,
miały być dredloki, ale dalej nie umiałam ich dobrze zrobić więc przeobraziłam je w dredy.
Później w czerwcu obcięłam grzywkę na skos i wygoliłam jeden bok, ale nie mam zdjęć.
ODWOŁANE 
Koniec sierpnia 2010, no i po dredach... nie ukrywajmy, że syntetyki nie są zbyt ładne w wyglądzie,
w porównaniu do naturalnych [wielu moich znajomych ma i miało dredy więc miałam gdzie porównywać],
poza tym było mi nie wygodnie, chciałam zmiany i przede wszystkim namawiał mnie mój ówczesny chłopak.
Z czerwonymi włosami problem był taki, że się wypłukiwały i takie jak na zdjęciu były max 4 dni.
Postanowiłam je rozjaśnić, żeby uzyskać intensywniejszy kolor:
 
Styczeń 2011, włosy jak kurczaki, miały być czerwone, ale tak mi sie spodobały, że przy nich zostałam/
było nudno to grzywka na prosto...
 
i znowu na bok...
Lipiec 2011, dążyłam do niebieskich, ale moje włosy odmawiały współpracy,
bo nie dały się rozjaśnić do białego blondu, a na żółtym bałam się, że wyjdą zielone...
Ale ogólnie różowe zostały moimi ulubionymi do dziś
 
Koniec września 2011, nie wyrabiałam na tonery, w szkole dyrekcja oszalała, 
więc przefarbowałam farbą na fioletowo, a później były już tylko eksperymenty, 
żeby fiolet była bardziej granatowy niż bordowy, aż w końcu zaczęłam robić płukanki i odkryłam RAW
 
wyrównanie włosów
 
grzywka do koła, która uwielbiałam, 
ale po 2 tygodniach wchodziła mi już na oczy i nie chciało mi sie jej układać
 
Zapuściłam grzywkę, moich włosów po tym dawnym wyrównaniu było stanowczo za dużo,
więc je wystopniowałam, wygoliłam głowę dookoła i zrobiłam grzywkę :)

KONIEC !

Ps: Co do dbania to mam odżywkę latte, jakiś tam szampon wzmacniając, ale włosy jako tako wyglądają chyba dzięki podcinaniu [mogę sobie pozwolić bo rosną bardzo szybko :) ]. Poza tym raczej ich nie prostuję i nie suszę suszarką, co odbija się tym, że przez pół życia latam z mokrymi. 10 minut przed wyjściem do szkoły wyglądały dziś dokładnie tak:



no i nie wypadałoby wstawić kogoś bez ciekawego koloru na glowie: