Żyję, mam się dobrze, nawet lepiej, a Wrocław mnie pochłonął i dlatego też pojawiam się wszędzie raz na ruski rok. Zostałam kobietą pracującą, a poza tym prowadzę dostojne życie żony, a właściwie bardziej męża, bo co to za żona, która na samą myśl o myciu naczyń czuje się chora. Za to mój 'mąż' w roli żony sprawdza się wyśmienicie. A co do tego wypalenia to tylko internetowo, bo tak poza tym to ilość rzeczy, które chciałabym robić jest w dalszym ciągu trzykrotnie większa od ilości, która jest możliwa do wykonania w wolnym czasie, ale do końca życia się wyrobię :)
Znajoma przypomniała mi, że faktycznie kiedyś lubiłam tutaj pisać i postanowiłam wrócić i z tej okazji skasować prawie wszystkie stare posty :D Bo tak. A jako, że ta sama znajoma urządza w ten weekend targi w Warszawie, to wysyłam was z misją stawienia się w moim imieniu. Wszystkich!
Kupcie jakieś fajne rzeczy, a ja w tym czasie będę robić relację z TattooFestu w Krakowie, o ile siły mi na to pozwolą. I może będę częściej pisać :)
A tutaj kilka ostatnich zdjęć, fotografowała Olga Andrzejak
Nie mogę patrzeć na tą pomiętą bluzkę, ale podczas tej sesji zrobiłyśmy AŻ 5 zdjęć,
a potem uciekałyśmy przed burzą
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz